Rozmowa z Michałem Gołaszewskim, Program Managerem w Fiserv Polska S.A.
Od ilu lat pracujesz w Fiserv Polska i jak wyglądała Twoja ścieżka zawodowa?
W Fiserv Polska pracuję już 15 lat. Zaczynałem jako Project Manager, a obecnie jestem Program Managerem. Poza standardowymi projektami zajmuję się koordynacją większych przedsięwzięć, które łączą w sobie kilka projektów jednocześnie. Nasz zespół, dostarczając rozwiązania informatyczne dla biznesu, bardzo blisko współpracuje z analitykami, testerami i administratorami w klasycznym procesie wytwarzania oprogramowania.
Co lubisz w swojej pracy?
Rotacja tematów i różnorodność zagadnień sprawiają, że moja codzienna praca składa się z ciekawych wyzwań. Lubię złożone projekty, pracę w środowisku integrującym kilka systemów i angażującą wiele zespołów w firmie. Dobrym przykładem takich inicjatyw są projekty realizowane w ramach systemu boardingowego wspierającego nasze siły sprzedażowe i operacyjne. To wszystko daje mi możliwość współpracy z ludźmi, którzy są gotowi na szybkie wyzwania i realizację projektów technikami zwinnymi.
Ogromną satysfakcję daje mi fakt, że większość projektów, w realizacji których uczestniczę, rzeczywiście trafia na rynek i do naszych klientów, wspierając prowadzony przez nich biznes. Nierzadko są to wdrożenia strategiczne o istotnej wartości ekonomicznej i rynkowej. Na swoim koncie mam kilka takich projektów, np. wdrożenie infrastruktury płatniczej w jednej z największych w Polsce sieci sklepów typu convenience. Od kilku lat wdrażam także nasze rozwiązania i systemy w ramach Programu Polska Bezgotówkowa. To ważne biznesowo tematy i takie właśnie interesują mnie najbardziej.
Czy Twoja sportowa pasja, jaką jest bieganie, ma wpływ na Twoje życie zawodowe?
Z pozoru to proste czynności: lewa noga, prawa noga – i tak w kółko. Wbrew pozorom jednak to właśnie najlepiej odstresowuje, daje możliwość odreagowania, stanowi dużą odskocznię od pracy. Pozytywne efekty tej pasji dostrzegłem bardzo szybko. Pamiętam jak dziś, kiedy to jakieś 8 lat temu, gdy byłem zaangażowany w bardzo duży projekt, odczuwałem narastające zmęczenie. Pierwsze krótkie poranne przebieżki sprawiły, że szedłem do biura bardziej odporny na tempo pracy i częste zwroty akcji. Szybko zauważyłem poprawę nastroju i koncentracji, które w sposób bezpośredni przełożyły się na wydajność, efektywność oraz jakość mojej pracy.
Jak zrodziła się Twoja pasja?
Często zdarza się tak, że te największe pasje rodzą się w sposób naturalny i banalny. Przez wiele lat moją ogromną pasją była koszykówka, w którą grałem w zasadzie w każdej wolnej chwili. Jeszcze jako student na boisku potrafiłem spędzać po 4–5 godzin dziennie. Wraz z rozpoczęciem pracy zawodowej obowiązki z nią związane pochłonęły mnie niemal całkowicie: projekty, zadania, terminy. Minął rok, drugi, trzeci, czwarty… Pewnego dnia przyszła refleksja. Zdałem sobie sprawę z tego, że jestem przywiązany do biurka, a moja aktywność i sportowy duch zniknęły. Wtedy brat namówił mnie do udziału w meczu koszykówki. Kilka minut na sali, parę akcji podkoszowych i dostrzegłem niepokojące reakcje swojego organizmu. Zadyszka, skurcze oraz kilkukrotnie pojawiające się uczucie kłucia w sercu, które dało mi dużo do myślenia. Szybko uznałem, że nie mogę dłużej tak funkcjonować. Wiedziałem, że chcę i potrzebuję zmiany. Postanowiłem, że znajdę dla siebie taką formę aktywności, która szybko da wymierne rezultaty.
Już wtedy sporo moich znajomych biegało, podkreślając zalety tej aktywności. Zachęcany z każdej strony postanowiłem spróbować. Bieganie przoduje pod względem szybkiej poprawy wydolności i ogólnej sprawności. Jest około trzykrotnie skuteczniejsze w spalaniu kalorii niż jazda na rowerze czy pływanie! I to wcale nie musi być ekstremalny wysiłek. Spokojne wybieganie czy nawet marszobieg przynoszą bardzo szybko pierwsze efekty.
Ile maratonów masz już za sobą? Czy masz plany na następne?
Niedawno, 24 kwietnia 2022 r., biegłem maraton w Hamburgu, który był moim 14. startem na królewskim dystansie, czyli biegu na 42 km 195 m. Przygodę z maratonem w skali światowej rozpocząłem od projektu ukończenia korony maratonów Polski, czyli cyklu pięciu biegów: w Dębnie, Krakowie, we Wrocławiu, w Warszawie i Poznaniu. Maraton w Dębnie był w moim przypadku ostatnim, ale jednocześnie pierwszym, w którym złamałem barierę 3 godzin. I na tym nie koniec. Jako kierownik projektu zawsze muszę mieć cel oraz plan jego osiągnięcia. W sporcie oraz w realizacji mojej pasji też zachowuję taką postawę. Szybko zacząłem się zastanawiać, co mogę poprawić i w co się zaangażować, aby osiągać coraz lepsze wyniki.
W ten sposób cztery lata temu rozpocząłem swój projekt „World Marathon Majors” (WMM). To seria największych maratonów na świecie: w Nowym Jorku, Chicago, Bostonie, Tokio, Londynie i w Berlinie. Mam plan, aby ukończyć każdy z nich z wynikiem poniżej 2 godzin i 50 minut. To dla mnie wyzwanie. Trzy godziny to taka granica, którą niemal każdy ambitny biegacz amator chce pokonać, a ja postanowiłem przesunąć ją jeszcze bardziej. Aktualnie już połowa startów za mną – ukończyłem maraton w Bostonie (2:49:00), Tokio (2:45:25), Chicago (2:41:34) i Berlinie (2:40:47). Na liście zostały jeszcze maratony w Londynie i Nowym Jorku. Po zakończeniu całej serii WMM otrzymam medal z sześciu połączonych krążków. Czekam na tę chwilę. A potem przyjdzie czas na nowe wyzwania.
Skąd wziął się pomysł na to, aby angażować w bieganie koleżanki i kolegów z pracy?
Najpierw sam wkręciłem się w bieganie na tyle mocno, że pewnego dnia uznałem, iż przyszedł czas na zarażenie tą pasją innych. Lista zalet i korzyści dla organizmu płynących z biegania jest na tyle długa, że niemal każdy, kto się w ten sport zaangażuje, automatycznie zaczyna je dostrzegać. Moi koledzy i koleżanki często sami zgłaszali się do mnie, prosząc o radę, od czego zacząć. W miarę upływu czasu, kolejnych startów drużynowych czy inicjatyw organizowanych w firmie, jak m.in. Aktywne lato z Fiserv i YoPro, rosły zainteresowanie i potrzeba nowych informacji: jak przetrwać pierwszy miesiąc, jak radzić sobie z kontuzjami. Sam cały czas pogłębiam moją wiedzę na ten temat – mam nawet w domu pokój do ćwiczeń, wyposażony i wyglądający jak gabinet fizjoterapeutyczny. W ciągu tych kilkunastu lat dużo doświadczyłem i sporo się nauczyłem. Cieszę się, że zdobytą wiedzą i doświadczeniem mogę podzielić się z kolegami z Fiserv, którzy tego potrzebują.
Jak teraz wygląda to firmowe bieganie?
Mamy w Fiserv Polska drużynę biegaczy, której jestem kapitanem. Od ok. 7 lat startujemy w różnych sztafetach: Biegu Firmowym, Ekiden czy Poland Business Run. Niektórzy startują również indywidualnie, np. w Biegu Konstytucji 3 Maja, Biegnij Warszawo, biegach lokalnych. Udział w sztafecie firmowej to dla nas zawsze okazja do fantastycznej zabawy, współpracy zespołowej, a poza tym po prostu świetnie spędzony czas wolny. Często takie zawody są połączone z akcjami charytatywnymi, więc jako firma i zawodnicy dokładamy swoją cegiełkę do czegoś dobrego i potrzebnego.
Staram się cały czas podtrzymywać zainteresowanie bieganiem w naszej firmie oraz udostępniać informacje o nowych wydarzeniach. Mamy grupę na Teams, do której non stop dołączają nowi ludzie. Cieszy mnie, że grupa liczy już blisko 40 osób. Ten kanał komunikacji wykorzystujemy do ustalania startów zarówno grupowych, jak i indywidualnych. Wymieniamy się wiedzą związaną z treningami, dietą czy specjalnymi ćwiczeniami ogólnorozwojowymi. Pandemia skutecznie utrudniła nam regularne spotkania i starty, ale zamierzam je reaktywować raz na miesiąc.
W naszych wspólnych startach nie chodzi o rywalizację. Najważniejsze dla nas są – co zawsze staram się podkreślać – zdrowie, współpraca, integracja i cel charytatywny, dla którego chcemy bić kolejne rekordy i zdobywać jak najwięcej. Z niemal 100-procentową pewnością mogę powiedzieć, że większość osób, które dały się namówić i dołączyły do firmowej drużyny, uważa dziś, że to była jedna z lepszych decyzji. Liczę, że ten zastrzyk endorfin pozwolił im uruchomić dodatkowe pokłady energii. A podczas pandemii, kiedy większość społeczeństwa została zamknięta w czterech ścianach, członkowie naszej drużyny mogli biegać i nadal realizować swoją pasję.
W jaki sposób Fiserv Polska wspiera firmową drużynę biegaczy?
Od lat firma opłaca pakiety startowe dla tych członków drużyny, którzy biorą udział w zawodach. My z kolei godnie reprezentujemy naszą firmę, której logo widnieje na naszych biegowych strojach.
Czy podejmujecie działania z grupami sportowymi Fiserv z innych krajów?
Jesteśmy w stałym kontakcie z zespołem Coral Springs z USA, a poprzez wspólną platformę i grupę na Teams również z naszymi kolegami i koleżankami z takich krajów, jak Singapur, Anglia czy Niemcy. Nie udało nam się jeszcze wystartować razem, ale wierzymy, że i na to przyjdzie czas. Integrujemy się, platformy internetowe nas w tym wspierają. W aktualnie uruchomionych projektach, np. Weekly Wellness Miles czy Monthly Miles Challenge, rejestrujemy liczbę pokonanych kilometrów w biegu lub na rowerze, godzin spędzonych na wykonywaniu różnych aktywności czy kalorii spalonych podczas treningu. Osobom z najlepszymi wynikami przyznawane są punkty, a następnie typujemy zwycięzców w poszczególnych kategoriach. I znów nie chodzi tu o rywalizację, ale o konsekwentne prowadzenie zdrowego trybu życia i motywowanie innych do działania. A dzięki komunikatorom jesteśmy ze sobą w stałym kontakcie. Każdy pracownik Fiserv Polska ma możliwość zarejestrowania się w strukturach globalnych albo lokalnych.
Czy wspólna pasja sprzyja realizacji celów biznesowych?
Oczywiście! Dzięki temu, że świetnie się znamy, potrafimy sprawniej się komunikować i wspierać również na polu zawodowym. Często nie dotyczą nas ograniczenia wynikające z realiów pracy w korporacji o skali światowej. Wystarczy tylko telefon do kolegi biegacza i razem, szybciej i efektywniej, jesteśmy w stanie rozwiązać określony problem. Nie da się ukryć, że wspólna pasja niesamowicie integruje. Tradycją jest, że na koniec Ekidenu stajemy do wspólnego zdjęcia. Medale, które otrzymujemy w tej sztafecie, są wyjątkowe – każdy biegacz z drużyny dostaje fragment układanki, która po połączeniu tworzy jeden duży medal. To są wspomnienia i emocje, które trudno opisać i zastąpić czymkolwiek innym.
A jaką masz radę dla rozpoczynających przygodę z bieganiem?
Dużo osób mówi, że rower owszem, ale bieganie niekoniecznie. Odpowiadam wtedy „rób, co lubisz!”. Nie przekonuję, że tylko bieganie ma sens. To może być dowolna aktywność – np. rolki, aerobik czy też po prostu spacer. Najważniejszy jest ruch!
Tym, którzy zdecydowali się biegać, polecam na początek parkrun – bezpłatne, cykliczne, pozbawione rywalizacji spotkania dla każdego. Organizowane są przez samych uczestników na całym świecie, w wybranych lokalizacjach, w każdą sobotę o 9:00 rano. Nie trzeba biec całego dystansu 5 km, można go pokonać we własnym tempie, choćby spacerując. Tu nie ma znaczenia, w jakim czasie pokona się trasę. Dużą zaletą biegów parkrun jest to, że są organizowane w miejskich parkach i lasach, co ma dodatkowy walor relaksacyjny. To także okazja do spotkania z innymi pasjonatami biegania, z którymi po dotarciu na metę można wspólnie napić się kawy i porozmawiać. W Warszawie i jej okolicach jest kilka takich lokalizacji, m.in. Pole Mokotowskie, park Przy Bażantarni czy park Pałacowy w Jabłonnie.
Początki bywają różne, ale warto. To jest piękna przygoda, którą każdemu gorąco polecam!